Podsumowanie sezonu 2016/17
Prawie dwa tygodnie temu pożegnaliśmy się z sezonem 2016/17. Emocje zdążyły już opaść, więc nadszedł czas, aby skupić się na tym, co działo się w ostatnim czasie. Zapraszam na podsumowanie piłkarskiego roku Zorzy moim okiem i zachęcam do wyrażania swoich opinii w komentarzach.
Na nikim nie robi wrażenia fakt, że Czarni Przybymierz wygrali naszą ligę. Odjechali oni zupełnie wszystkim zespołom, oprócz Kwisie Trzebów, która punktacją prawie ich dogoniła, bo zabrakło im zaledwie jednego wygranego meczu. Drużyna z Przybymierza straciła oczka tylko dwa razy i to w rundzie wiosennej - podzieliła się nimi właśnie z Kwisą, a zupełnie oddała je Raptusowi Dzikowice. Ale dosyć o nich, bo to nie na Czarnych chce się teraz skupić, a na naszym zespole. Nam do samego lidera zabrakło 21 punktów, czyli gdybyśmy przegrali tylko jeden mecz zamiast ośmiu, mielibyśmy szansę walczyć o awans do A-klasy. Głównie jest to wynikiem kiepskiej rundy jesiennej, bo w tej części sezonu przegraliśmy zaledwie trzy razy. W całym sezonie zremisowaliśmy tylko raz i to podczas derbów gminy, czyli z Piastem Wichów.
Jestem pewna, że nasza drużyna w rundzie wiosennej mile zaskoczyła niejedną osobę. Sezon należy uznać za udany i choć w niektórych spotkaniach mogło być lepiej, zauważmy, że od czasu reaktywacji klubu jest to najwyższe miejsce w historii – myślę, że jest z czego być dumnym, poza tym w końcu mamy ekipę, która jest w stanie się ze sobą zgrać i robić dobre wyniki. Przejdźmy teraz do krótkiego omówienia każdego z meczów drugiej rundy.
Kolejka 12 – Budowlani II Gozdnica (1:4, później walkower 0:4)
Słaby początek, bramka stracona już w dziewiątej minucie, rozkojarzenie naszych zawodników. W 28. minucie Piotr Najdek daje nam szansę na pierwsze punkty, ustalając tym samym wynik na pierwszą połowę. Po przerwie goście wychodzą jakby bardziej zmotywowani, głodni zwycięstwa. Raz po raz atakują bramkę rywali. I jest. W 70 minucie Krystian Tylk otwiera wynik drugiej połowy. Pięć minut później powtarza celne trafienie, dając nam już stabilne prowadzenie. Na dokładkę strzela Arkadiusz Irski podczas rzutu karnego, który nie zostawia bramkarzowi Budowlanych żadnych szans. Po tym spotkaniu wskoczyliśmy na 5. miejsce w tabeli. Kilka dni później dostajemy decyzję o walkowerze, w wyniku którego bramka Budowlanych zostaje anulowana, a mecz wygrywamy 0:4.
Kolejka 13 - Piast Wichów (1:2)
Derby gminy. Cel – wygrana. Znowu kiepski początek. Jeden z obrońców Zorzy fauluje zawodnika gospodarzy w polu karnym. 4 minuta i przyjezdni przegrywają 1:0. Wydaje się, że fatalne początki to ich specjalność. Pobudzeni ruszają do ataku i w 11. minucie remisują dzięki Krystianowi Tylkowi. W tym momencie rozpoczyna się seria niepowodzeń. Zdarzają się korzystne sytuacje, jednak bez kogoś, kto potrafiłby dać prowadzenie gościom. Aż do 36. minuty. Wtedy to Janusz Garnek pokonuje bramkarza z Wichowa, zamykając wynik spotkania. Druga połowa już bez bramek, ale z dużymi emocjami. Daje się zauważyć, że drużyna z Brzeźnicy przeszła metamorfozę podczas okresu przygotowawczego. Kibice narzekają na grę zespołową, myślenie na boisku, celne podania i brak bezmyślnego wykopywania piłki. Żartuję.
Kolejka 14 – Czarni Przybymierz (2:0)
Mecz z liderem. Duuża motywacja. Goście walczą jak z równym sobie przeciwnikiem. Nie dają się i starają się wykluczyć z gry najgroźniejszego zawodnika gospodarzy. Zorza jako pierwsza zdobywa gola, lecz bez zbyt długiej fali euforii, bo zaraz spostrzegli się, że sędzia asystent wskazuje spalonego. Do przerwy wynik 0:0. Druga część gry wysoko zaczęta przez miejscowych. Trafiają w 53. minucie, wychodząc na prowadzenie. Siedem minut później piłka wpada do siatki po rzucie karnym. Brzeźniczanie próbują odrabiać straty. Bezskutecznie. Dzięki małej stracie bramek plasujemy się pozycję wyżej w tabeli – 4. miejsce.
Kolejka 15 – Raptus Dzikowice (1:3)
Ogromny wiatr, piłka cały czas jest zwiewana na jedną stronę. 15. minuta, Mateusz Surowy z rozciętą głową udaje się do szpitala. Na boisku zastępuje go Gabriel Śleżuk, który wchodzi na bramkę za swojego brata Darka, a ten w miejsce „Wajhy” zaczyna biegać po boisku. W 31. minucie Marcin Sokołowski zdobywa pierwszą bramkę. 10. minut później Raptus odpowiada i wyrównuje na 1:1. W drugiej połowie dwa razy punktuje Krystian Tylk, w 67. i 75. minucie. Mimo zwycięstwa spadamy na 5. miejsce.
Kolejka 16 – Garbarnia Leszno Górne (2:4)
Zdobywamy bramkę już w 10. minucie dzięki Robertowi Chabiniakowi. Dwie minuty później gospodarze wyrównują i znowu gra się tak, jakby było 0:0. W 24. minucie piłkarz miejscowych zostaje ukarany czerwoną kartką. W 60. minucie Garbarnia wychodzi na prowadzenie. Na nasze szczęście, zaraz Krystian Tylk, doprowadza do remisu. Później było już z górki – w 66. minucie trafia Arek Irski, a zaraz za nim, w 73. minucie Oskar Szymoński.
Kolejka 17 – Traper Chichy (0:1)
Niepewne nastroje, świadomość ciężkiego spotkania. Jednak trzy punkty wracają do Brzeźnicy, dzięki Krystianowi Tylkowi, który zdobył bramkę w 49. minucie.
Kolejka 18 – Husaria Niegosławice (3:5)
Trzy bramki wpadają na korzyść gości, zanim gospodarze zauważą co się w ogóle dzieje. Póki co strzelali Krystian Tylk, Arek Irski i Janusz Garnek. Boisko katastrofa, niesamowicie zalane, woda tryska po każdym kroku zawodników. Czas na odpowiedź miejscowych. Udaje im się to 5 minut po naszej 3. bramce. Robert Chabiniak postanawia tego nie lekceważyć i sześć minut później dodaje swoje trzy grosze. Husaria zdenerwowana odpowiada już minutę później, a za chwilę znowu pokonują naszego bramkarza. Nie nacieszyli się długo i kiedy myśleli, że może zdołają jeszcze wyrównać to kropkę nad „i” postawił Janusz Garnek, trafiając drugi raz w tym spotkaniu.
Kolejka 19 – UKS Witków (1:0)
Co tu dużo pisać. Mecz, do którego wraca się niechętnie. Nawet bardzo niechętnie. Są takie dni, że nic nie wychodzi, nawet jakby się chciało i starało. No, chyba że do własnej bramki. Ale nie ma co się obwiniać, bo graliśmy zdecydowanie lepiej niż nasi rywale i wynik powinien być zupełnie inny. Po prostu brak szczęścia.
Kolejka 20 – Kwisa Trzebów (3:1)
Z tym spotkaniem skojarzenie jest tylko jedno – wspaniały arbiter, który przyjmuje na klatę obelgi i przekleństwa kierowane ze strony zawodników. A może ich po prostu nie słyszy? W każdym razie wielkie brawa ode mnie, bo pierwszy raz byłam na rozgrywkach, nad którymi aż w takim stopniu nie panował sędzia główny a sami piłkarze, którzy jeszcze podpowiadali, na co powinien on zwrócić uwagę, za co swoją drogą byli słownie napominani. Wracając do rzeczy bardziej lub mniej istotnych. Pierwsza połowa przebiega co najmniej dobrze. Goście sprawiają sporo kłopotu miejscowym, którzy są przecież vice-liderami w tabeli ligowej. Zupełnie nie zapowiada się na przegraną. W 40. minucie przyjezdni otwierają wynik spotkania dzięki Piotrowi Chabiniakowi, jednak Kwisie udaje się wyrównać już trzy minuty później. Po przerwie wracamy z mniejszym zapałem i ładem. Już nie sprawiamy tyle problemów, a sami zaczynamy się gubić. Tracimy bramkę w 65. minucie. Kolejną w 80. Wracamy do domu bez punktów.
Kolejka 21 – Victoria Siecieborzye (2:10)
Po dwóch porażkach przyszedł czas na rekord. Już od pierwszych minut narzucamy swoje tempo gry. Zdobywamy bramki w 8, 12, 15 i 17 minucie. Victoria odpowiada w 34. i schodzimy do szatni z wynikiem 1:4. Kolejne 6 goli strzelamy w drugiej połowie, a miejscowi zaledwie jednego. Janusz Garnek dorabia się hattricka, czym zamyka rezultat spotkania.
Kolejka 22 – Płomień Czerna (1:2)
Ostatni mecz sezonu. W sumie nie znaczył dla nas wiele, bo 4. miejsce mieliśmy zapewnione już przed pierwszym gwizdkiem, ale po tak udanej rundzie nie interesowało nas nic innego niż 3 punkty wywiezione z Czernej. Cel był jeden. Zwycięstwo. Zapewnił nam je Wojciech Toczka, trafiając dwa razy. Ale od początku. Zaczynamy mocno, bo już w 3. minucie wychodzimy na prowadzenie. W porównaniu do pierwszych dwóch spotkań dużo się zmieniło – w takim czasie traciliśmy pierwszą bramkę. W 25. minucie zawodnik z Czernej nie zostawia żadnych szans naszemu bramkarzowi. Jak to powiedział Gabryś – widać było już jak kopnął piłkę, że będzie leciała w samo okno. Jeszcze przed przerwą udaje nam się wyjść na prowadzenie. Aha, zapomniałabym. Na linii jako asysten sędziego pojawia się pamiętny arbiter z meczu 20. kolejki, który nie omieszka dyskutować z kibicami, a nawet rzucać w ich stronę wyzwiskami, np. że „mają zeza”.
Myślę, że tyle wystarczy, jeśli chodzi o odniesienie do poszczególnych spotkań. Teraz przejdźmy do rzeczy istotnej i nie mniej interesującej, czyli statystyk.
Zacznijmy od porównania do innych drużyn. Jesteśmy 4. drużyną jeśli chodzi o zwycięstwa w tym sezonie. W tej kategorii prowadzą, a to niespodzianka, Czarni Przybymierz. W remisach jesteśmy również na 4. pozycji, a liczba porażek zapewnia nam dopiero 7. miejsce. Bramki strzelone – pozycja 5. Stracone – pozycja 10. Mecze bez porażki dają nam 4 miejsce, mecze bez zwycięstwa – 6, bez strzelonej bramki – 5, a bez straconej – 4. Statystyki według naszej kadry prezentują się nieco ciekawiej. Zawodnikami, którzy strzelili najwięcej bramek (10) w całym sezonie są Janusz Garnek i Krystian Tylk. Najwięcej czerwonych kartek, czyli aż jedną, zdobył Piotr Najdek. To nie koniec, zdobył on również 3 żółte kartki, więc prowadzi także w tym rankingu. Najwięcej razy przegrywaliśmy w składzie z Arkadiuszem Irskim, Wojciechem Toczką i Marcinem Sokołowskim, więc już wiadomo kogo należy wykreślić z kadry w przyszłym sezonie. Najwięcej minut na boisku spędził Robert Chabiniak, czyli 1890, to aż 31,5h!
Patrząc na to podsumowanie, zdaje mi się, że był to sezon przełomowy dla naszego klubu. Teraz nie pozostaje nam nic innego niż walczyć o awans. Jeszcze rok temu brzmiałoby to śmiesznie, a dziś wydaje się to czymś osiągalnym.
W imieniu kibiców pragnę serdecznie pogratulować zdobytych wyników, doceniamy każdą kroplę potu wylaną na boisku. Przed sezonem nie zakładaliśmy takich wyników, a czwarte miejsce w ligowej tabeli to niesamowita sprawa. Gratulacje dla trenera za przygotowanie drużyny i osiągnięty rezultat. Sezon 2016/17 należy uznać za udany dla naszej drużyny.
Ze swojej strony kieruję duże słowa uznania w stronę chłopaków za naszą wzorową współpracę i ich gotowość pomocy.
Brawa dla wszystkich, którzy dotrwali do tego momentu. Teraz ja czekam na wasze podsumowania (niekoniecznie tak długie) w komentarzach.
Komentarze